Witajcie:)
Bardzo dziękuję za Wasze komentarze, miłe słowa:) Chciałabym też serdecznie powitać nowe obserwatorki:)
Dziś naprawdę będzie króciutko.
I bynajmniej nie o Stendhalu (choć tytuł może to sugerować), literaturą zajmę się w następnym poście, obiecuję!
Zapisałam się w nieco szalonym odruchu (bo jestem już kompletnie zarzucona robotą, robótkami, robóteczkami, etc.) na makowe wyzwanie u Agatki

nie mając właściwie żadnej maczej tudzież makowej pracy w zanadrzu, nie miałam też czasu, żeby takową wykonać. Ale ostatnio zrobiłam dla chrześnicy serwetę w kolorach maku z... biedronkami:
Maki oczywiście kojarzą mi się z tytułowymi stendhalowskimi kolorami: czerwonym i czarnym:
a wzór w biedronki mnie zachwycił, stąd chwyciłam za szydełko i wyszło toto na górze:)
Jak się przyjrzeć, to wykończenie serwety stanowią kwiaty, maki może?
Ja wiem, że to jest tak trochę naciągane, te maki/biedronki. Więc znalazłszy plamę na bluzce porwałam pisaki do tkanin i szybciutko wymaziałam wyzwaniowe kwiaty:
Pierwszy raz użyłam takich pisaków. Bluzka jest już po praniu i wszystko wygląda cacy! Super sprawa - plamy nie ma - maki są:)
Agatko, przyjmiesz takie prace?
Mam nadzieję, że tak... Więc się zgłaszam:)
Pozdrawiam cieplutko,
Gosia