Witajcie:)
Po jesiennym sweterku przyszła pora na śliwkowe wdzianko. Było dla mnie nie lada wyzwaniem, po raz robione normalnie, raz w poprzek, ciutkę pokombinowałam, ale wyszło prawie jak we wzorze:)
I znowu zainwestowałam w dobrą wełnę, więc grzeje przyjemnie a ja nie mam uczulenia (co u podlejszych wełenek się zdarza)
Wygląda tak:
Wybaczcie, że zdjęcia nie są najlepszej jakości (właściwie daleko im do jakiejkolwiek jakości), ale padam na twarz ze zmęczenia, cyknęłam szybciutko, żeby zdążyć na kolorki u Danusi:)

Mam nadzieję, że kolor zostanie uznany (na "żywca" wygląda bardziej fioletowo).
No wiem, wiem, to trochę liche tłumaczenia... Pozwólcie więc na koniec zaprosić się do mojego jesiennego ogrodu. Zdjęcia wprawdzie cykałam równie szybko, co bluzeczki, ale jakościowo są o wiele lepsze:)
Ogród ostatnio mocno mi się usamodzielnił - od 3 miesięcy nie mam czasu o niego zadbać a on rośnie i kwitnie i zachwyca:) Chyba się dogadaliśmy - ja mu serce i siły wiosną i trochę latem, on mi - jesienią:))
Takie oto jesienno-leśne klimaty mam tuż za oknem... Dla mnie raj! Życzę Wam jak najwięcej możliwości korzystania z tych pięknych chwil złotej jesieni!
Gosia