Witajcie:)
No i znowu narobiło mi się zaległości... Praca, robótki, wakacje, tyle tego było, że brakło czasu na uporządkowanie zdjęć i wpisy ciągle odwlekałam, odwlekałam...
Ale teraz, mam nadzieję, uda mi się nadrobić zaległości.
Wprawdzie nie wszystkie moje "wytwory" udało mi się sfotografować (bo już trafiły do prawowitych właścicieli), ale i tak tego, co jest, starczy na kilka wpisów:)
Dzisiaj jednak, na przeprosiny, chciałabym Was uraczyć kwiatami .
Zdjęcia robiłam już od wiosny, zapraszam Was więc do mojego wiosenno-letniego ogrodu:)
Jak już wcześniej pisałam, mój ogród jest miejscem, w którym przede wszystkim rządzi natura, ja staram się jej nie przeszkadzać, jedynie co jakiś czas ją koryguję. Stawiam na naturalność i ekologię. Wynika to z wielu powodów, ale generalnie mogę stwierdzić, że funkcjonuje tu (bo musi:) zasada: minimum kasy, zero chemii, ile trzeba czasu i mnóstwo serca! Co z tego wyszło? Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam... Uprzedzam, dzisiaj będzie duuużo zdjęć.
Nasz ogród generalnie ma 4 części: z tyłu domu chłopcy mają boisko ( z bramkami oczywiście:), jest część przy tarasie, bardziej formalna i otwarty, największy fragment ogrodu, z królującymi na środku brzozami i warzywnikiem, lekko schowanym z tyłu za huśtawkami. Jest jeszcze świątynia dumania, o której pisałam Wam wcześniej.
W zeszłym roku powstał drewniany taras, który tej wiosny prezentuje się tak:
Jak widzicie, królują typowe kwiaty ozdobne łączone z trawami i rozchodnikami. Na stole oczywiście muszą stać świeże kwiaty, najlepiej rumianku. Rozsiewa się w warzywniku jak szalony a ja z radością zbieram, suszę, dekoruję, eksperymentuję z kosmetykami (właśnie dzisiaj zrobiłam swój pierwszy poważny krem!) - ale o tym w innym poście.
Za tarasem mamy miejsce, gdzie z różnych względów nie możemy zakopać rury (z rynny), ani to wykosić, ani to ładne, wpadłam na pomysł, by stworzyć rabatkę, którą roboczo zatytułowałam: Kącik z rurą:) Tak nam się ta nazwa spodobała, że już tak zostało.
Widzicie tego żółtego koszmarka na środku? To właśnie ta rura;) Nie widzicie? No i o to chodziło, żeby od paskudy odwrócić uwagę.
A teraz zapraszam na chronologiczny przegląd moich ukochanych kwiatów:
pod wierzbą wesoło witają wiosnę szafirki
z trawiastej ściółki (może nie najpiękniejsza, ale bardzo praktyczna i ekologiczna) wystawiają śnieżnobiałe główki anemony
a w świątyni dumania dumnie góruje perukowiec podolski. Cieszy mnie tym bardziej, że kiedy go sadziłam 5 lat temu miał całe 3 listki i 10 cm, a teraz! Pierwszy raz zakwitł!
ale czym byłaby moja świątynia dumania bez róż! te nigdy nie zawodzą:
Na koniec spójrzcie na orliki! Zdumiewają mnie zawsze swoimi kształtami, zobaczcie, jak pięknie prezentują się w słońcu!
To już koniec naszej wędrówki. Mam nadzieję, że choć trochę osłodziłam Wam ten czas miniony:)
Do zobaczenia wkrótce:))
Gosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będę wdzięczna za każdy komentarz, Wasze opinie są dla mnie zachętą i potwierdzeniem, że to, co robię ma sens:) Z góry wszystkim chcącym zabrać głos na tym blogu serdecznie dziękuję!