środa, 5 sierpnia 2015

DDIY, czyli...

Witajcie:)
Bardzo Wam dziękuję za tyle miłych słów w komentarzach:)) Nawet dostałam wyróżnienie! (dziękuję Basiu:)) Wkrótce odpowiem na wszystkie pytania:)
Wasza wyrozumiałość dla mojego cwaniactwa zmobilizowała mnie do jeszcze większej pracy i... wszystko mi się partoli!

Trzy razy prułam dwa swetry, a to, co wychodziło mi w decoupage'u? Toż to woła o pomstę do nieba!
Postanowiłam się zabrać za porządną naukę tej techniki korzystając ze wspólnych blogowych lekcji i...
...i się załamałam!

Dzisiejszy post ma więc tytuł DDIY, czyli Don't Do It Yourself.

Tak sobie pomyślałam, że przy tak ogromnej liczbie rękodzielniczych niepowodzeń może stworzę tutorial ku przestrodze?
Co o tym sądzicie?

Ale, ale, pomyślicie, że przesadzam. Czyżby? No to proszę:
zaczęłam robić sobie ażurowe wdzianko z niebieskiej nieregularnej (raz cienka, raz gruba) włóczki. Niewypał. Sprułam i zaczęłam robić projekt własny.
Niewypał. Sprułam i robiłam bluzeczkę kopertową. 
Kompletny niewypał. Bluzka leży z włóczkami i czeka na zmiłowanie (czyt. sprucie i zrobienie czegoś sensownego).

Wzięłam się za białą letnią lnianą ażurową bluzeczkę.
Włóczka okazała się zbyt sztywna. Niewypał.
Zdjęć nie zrobiłam, bo nie mogę na nie patrzeć.

Chwyciłam za pędzel. Chciałam zrobić decoupage z wykorzystaniem żelazka (normalnie nigdy tego nie robię) i medium do spękań dwuskładnikowego (zawsze stosuję jednoskładnikowe). 
Niewypał. Serwetka zaczęła się rwać, spękania wyszły ledwo ledwo na jednej stronie, w końcu zdeterminowana naciaprałam trochę strukturalnych wzorków i macie oto spapraną zakładkę:



Na książce wygląda tak:



Dodałam różową wstążeczkę i co? Zgadnijcie? Niewypał! Będę musiała poszukać jakiejś innej.

Chcecie dalej? Zaczęłam robić sweter z alpaki i ... skończyła mi się włóczka. Wzór okazał się bardzo włóczkożerny a w sklepie wyczerpał się zapas tego koloru i NIGDZIE, dosłownie NIGDZIE, w sieci ani w realu go nie ma.
No i co ja mam Wam pokazywać?!?

To pewnie jakaś klątwa. Zapisałam się na (O)błędną zabawę do Moni Fioletowej i nie wyrobiłam się w czasie, po czym cichaczem się wycofałam. Teraz mam za swoje, wszystko, co ostatnio robię jest z wielkim (o)błędem!

Ale się nie poddaję:))) Mimo wszystko coś tam się dzieje:)) Nawet dobrego!Szczegóły wkrótce!

Pozdrawiam Was serdecznie:)
Gosia


1 komentarz:

  1. Po burzy zawsze wychodzi słońce, a po niepowodzeniach robótkowych pojawią się projekty piękne i udane, więc do dzieła! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdy komentarz, Wasze opinie są dla mnie zachętą i potwierdzeniem, że to, co robię ma sens:) Z góry wszystkim chcącym zabrać głos na tym blogu serdecznie dziękuję!