czwartek, 7 lipca 2016

słoiczki

Witajcie!

Niedawno sąsiadka (cudowna osoba, mamy szczęście do sąsiadów:) przyniosła mi trzy słoiki po ogórkach,takie klasyczne, zamykane na klamrę, z prośbą, żebym coś z nimi zrobiła. Docelowo miały to być pojemniki na słodycze albo wazony.
Przejrzałam swoje serwetkowe zbiory, dodałam trochę spękać, ciutkę schlapań, na koniec koronki (choruję na nie od jakiegoś czasu) i wyszło tak:


Ale po kolei...

Każdy słoik jest w innym stylu. Pierwszy, ogrodowy, z hortensjami.




Zdjęcia robiłam na szybko, tuż przed wyjazdem na wakacje, więc wybaczcie, jak coś tam jest niezbyt prosto;)

Drugi, najsłodszy słoik, cukierkowy w temacie i kolorach:


oooo... właśnie zauważyłam, że w tle ujęłam naszego "cudownego" blaszaka. Fajny kontrast, prawda;)



Akurat z niego nie jestem zbytnio zadowolona, fatalnie się go oklejało.
Najbardziej przypadł mi do gustu trzeci słoik - ziołowy:




A Wy jak sądzicie? Na szczęście sąsiadce spodobały się wszystkie trzy i teraz dumnie zajmują miejsce na półeczkach:)

Pozdrawiam serdecznie:)
Gosia

chlebak

Witajcie:)

Jakiś czas temu mój Kochany Mąż kupił taki oto chlebak:


czyli chromowany koszmarek z Biedronki :/
Ale powiedział przy tym piękne zdanie: "Masz, Żono, zrób z tym, co chcesz".
Nie trzeba było powtarzać:) Jak już widzicie na zdjęciu, zaczęło się oklejanie, malowanie i w efekcie mamy nowy chlebak:



Taki już można postawić w kuchni, prawda?:))

A tak się cudownie złożyło, że kolorystycznie i tematycznie udało mi się wpisać tym chlebaczkiem w dwie ulubione zabawy, zatem z radością zgłaszam go do Agatki:


Bardzo lubię te kwiaty, z roku na rok coraz bardziej... Dziękuję Ci Agatko za tak uroczy temat na ten miesiąc, dla Ciebie róża z mojego ogródka:


No i zgłaszam się do Danusi:


Wybrałaś na ten miesiąc cudowne kolory! Bardzo lubię pastele, we wnętrzach, ale też w ubraniu, zwłaszcza latem... Wyglądają jakby były prześwietlone przez słońce. I są takie apetyczne na zdjęciu z Twojego banerka:)

Mam nadzieję, że tym samym nie złamałam żadnego punktu regulaminu:) 
W razie czego pokornie przyjmę wszelkie uwagi.
Pozdrawiam Was cieplutko!
Gosia


zaległości

Witajcie:)

No i znowu narobiło mi się zaległości... Praca, robótki, wakacje, tyle tego było, że brakło czasu na uporządkowanie zdjęć i wpisy ciągle odwlekałam, odwlekałam... 
Ale teraz, mam nadzieję, uda mi się nadrobić zaległości.
Wprawdzie nie wszystkie moje "wytwory" udało mi się sfotografować (bo już trafiły do prawowitych właścicieli), ale i tak tego, co jest, starczy na kilka wpisów:)

Dzisiaj jednak, na przeprosiny, chciałabym Was uraczyć kwiatami .
Zdjęcia robiłam już od wiosny, zapraszam Was więc do mojego wiosenno-letniego ogrodu:)


Jak już wcześniej pisałam, mój ogród jest miejscem, w którym przede wszystkim rządzi natura, ja staram się jej nie przeszkadzać, jedynie co jakiś czas ją koryguję. Stawiam na naturalność i ekologię. Wynika to z wielu powodów, ale generalnie mogę stwierdzić, że funkcjonuje tu (bo musi:) zasada: minimum kasy, zero chemii, ile trzeba czasu i mnóstwo serca! Co z tego wyszło? Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam... Uprzedzam, dzisiaj będzie duuużo zdjęć.

Nasz ogród generalnie ma 4 części: z tyłu domu chłopcy mają boisko ( z bramkami oczywiście:), jest część przy tarasie, bardziej formalna i otwarty, największy fragment ogrodu, z królującymi na środku brzozami i warzywnikiem, lekko schowanym z tyłu za huśtawkami. Jest jeszcze świątynia dumania, o której pisałam Wam wcześniej.



W zeszłym roku powstał drewniany taras, który tej wiosny prezentuje się tak:






Jak widzicie, królują typowe kwiaty ozdobne łączone z trawami i rozchodnikami. Na stole oczywiście muszą stać świeże kwiaty, najlepiej rumianku. Rozsiewa się w warzywniku jak szalony a ja z radością zbieram, suszę, dekoruję, eksperymentuję z kosmetykami (właśnie dzisiaj zrobiłam swój pierwszy poważny krem!) - ale o tym w innym poście.


Za tarasem mamy miejsce, gdzie z różnych względów nie możemy zakopać rury (z rynny), ani to wykosić, ani to ładne, wpadłam na pomysł, by stworzyć rabatkę, którą roboczo zatytułowałam: Kącik z rurą:) Tak nam się ta nazwa spodobała, że już tak zostało.


Widzicie tego żółtego koszmarka na środku? To właśnie ta rura;) Nie widzicie? No i o to chodziło, żeby od paskudy odwrócić uwagę.
A teraz zapraszam na chronologiczny przegląd moich ukochanych kwiatów:

pod wierzbą wesoło witają wiosnę szafirki 


z trawiastej ściółki (może nie najpiękniejsza, ale bardzo praktyczna i ekologiczna) wystawiają śnieżnobiałe główki anemony


a w świątyni dumania dumnie góruje perukowiec podolski. Cieszy mnie tym bardziej, że kiedy go sadziłam 5 lat temu miał całe 3 listki i 10 cm, a teraz! Pierwszy raz zakwitł!


ale czym byłaby moja świątynia dumania bez róż! te nigdy nie zawodzą:






Na koniec spójrzcie na orliki! Zdumiewają mnie zawsze swoimi kształtami, zobaczcie, jak pięknie prezentują się w słońcu!




To już koniec naszej wędrówki. Mam nadzieję, że choć trochę osłodziłam Wam ten czas miniony:)
Do zobaczenia wkrótce:))
Gosia